„Dziecko niczyje” – Klub Recenzenta

Wbrew panującej modzie na nieczytanie, my czytamy dużo. Czytamy i recenzujemy. Dzięki uprzejmości wydawnictwa PROMIC (Współpracujemy również z wydawnictwami CZARNE i WAM a mamy nadzieję, że wydawnictw będzie więcej) przeczytaliśmy ostatnio książkę autorstwa M. Seed „Dziecko niczyje”. Nasze wrażenia zamieszczamy poniżej a wydawnictwom, które obdarowują nas książkami, jeszcze raz serdecznie dziękujemy

 

Recenzja

Z pewnością każdy z nas czegoś się boi. Każdy ma jakieś zmartwienia i troski. Ale nie powinien ich mieć mały pięciolatek, który codziennie szuka sposobów, aby uciec z domu. Historię właśnie takiego chłopca przedstawia książka pt.: ,,Dziecko niczyje” . Michael Seed podjął wielkie wyzwanie i postanowił opisać swoje tragiczne dzieciństwo.
Ojciec bowiem znęcał się nad chłopcem i jego matką już od pierwszych lat życia. Przemoc psychiczna, fizyczna i wykorzystywanie seksualne stały się nieodłączną częścią każdego ich dnia. Całe jego dzieciństwo wypełniał lęk. Chłopiec codziennie rano zadawał sobie pytanie, co takiego zrobił, że wzbudza w ojcu taką niechęć. Często zastanawiał się też, czy przemoc obecna jest w każdej rodzinie, a wszystkie dzieci są traktowane tak samo, jak on. Nie mógł liczyć na wsparcie mamy. Rzadko z nią rozmawiał, a kiedy brała tabletki w ogólne nie było z nią kontaktu. Michael przeżył także kilka prób samobójczych matki. Po ósmej z kolei rzuciła się ona pod pociąg i zostawiła synka sam na sam z okrutnym ojcem. Jakby tego było mało, Seed miał także problemy w szkole. Źle się uczył, a koledzy bardzo szybko dostrzegli w nim kozła ofiarnego.
Książka zawiera bardzo dużo tragicznych historii z życia Michaela. Każdą z nich czytałam z coraz to większym współczuciem. Było mi tak szkoda małego, bezbronnego dziecka, że gdybym mogła- przytuliłabym go najmocniej, jak tylko potrafię. Często podczas czytania zdarzało mi się płakać. Opisaną historię, która najbardziej mną wstrząsnęła była ta, w której ojciec przyłożył rękę syna do żarzących się prętów kominka.
Jest to najpiękniejsza książka, jaką do tej pory przeczytałam. Nie ukrywam, że jest przeznaczona dla osób o mocnych nerwach. Skłania ona do wielu przemyśleń i refleksji. Po jej przeczytaniu sama często zastanawiam się, czy w mojej okolicy ktoś przypadkiem nie potrzebuje takiej pomocy, jakiej potrzebował mały Michael. Nauczyłam się także doceniać to, co w życiu każdego z nas powinno być najważniejsze- rodzinę. Długo po przeczytaniu tego utworu nie mogłam się otrząsnąć i dojść do siebie. Wciąż często wspominam tragiczne losy Michaela.